10.12.2018

Maszynowe opowieści

Gobelin

Codziennie biorę but i zakładam go na nogę.
Codziennie schylam się po drugi but.
Codziennie okrywam swoje nagie ciało farbą.

Codziennie.
Codziennie.

I tak znajdę te siłę, aby włożyć buty rano.
Przewlekam czas swą igłą.
I szyję.
Szalik na szyję.

Coraz większy jest i dłuższy.
Gobelinowy dywan.
Przechadzają się po nim moje myśli.
Coraz szybciej i gęściej zaludniają gobelinowe wzory.
Aż w końcu ozdabiam sobie nim głowę.
Chwalę się, jak turban noszę. Swoje myśli.
Krzyczę! Nie!
Szepcze. Nie.
Nie podobam się swoim butom.
Nawet gdy.
Są już za ciężkie.

1 komentarz: