24.03.2018

maszynowe opowiesci nr 3

Pech

Biorę nóż i wychodzę na spacerowy wierch, dobroci i miłosierdzia mojego dziś.
Biorę nóż i przechadzam się, w usemeczkę po mieście dziś.
Biorę nóż i nie martwię się, że każdego dnia, ktoś ginie z moich rąk.
Biorę nóż i śmieje się w twarz każdemu roześmianemu.
Zaszywam się w tej głębi czerwonej.
Zaszywam się w tej otchłani nieskończonej.
Wezmę jeszcze sznur i wychodzę, na zamek, na wierze , na mur.
Wezmę jeszcze sznur i odwiedzę, każdy las.
Wezmę jeszcze sznur i zaprowadzę Cię do drzwi.
Wezmę jeszcze sznur i zacisnę na pętli szyję.
Zaszywam się w tej głębi czerwonej.
Zaszywam się w tej otchłani nieskończonej.
Uzbroję się po zęby i  odwiedzę kogo trzeba z listy skreślić.
Uzbroję się po zęby i odwiedzę wszystkie dzielnice męki.
Uzbroję się po zęby i odwiedzę twe koszmary.
Uzbroję się po zęby i odwiedzę każde zło w tej Polsce.
Zaszywam się w tej głębi czerwonej.
Zaszywam się w tej otchłani nieskończonej.
Zaszywam się w wietrze wszak wiesz.
Zaszywam się w Piekle. Pech.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz